red wine
3 sierpnia 2020

Rdzeń alkoholizmu sięga o wiele głębiej niż sobie zdajemy sprawę. Na pierwszy rzut oka problem wygląda normalnie, bo przecież wszyscy piją, jest wszechobecne przyzwolenie na picie, a w TV reklamy browarów ociekają pianką ubitą grubym biznesem. Każdy sobie może pozwolić,a szczególnie wtedy, gdy jest promocja w żabce na czteropak piwa.

Picie jest przyjemne , ale na drugi dzień cierpisz. Wypijesz jedno, a potem chcesz następne i następne. Jak ktoś nie jest uzależniony to poprzestanie na tym drugim.

Jednak często zaawansowane uzależnienie śmieje ci się w twarz i pokazuje fuck you. Kończysz na 10 butelkach, nabierając ochoty na jeszcze więcej. Idziesz na miasto, zahaczasz o ulubioną knajpę, gdzie nawet jak pójdziesz sam to zawsze znajdziesz znajomego, z którym wypijesz kolejny browar. A jeśli zaproponuje wódkę to już widzisz oczami wyobraźni, że dziś to do domu szybko nie wrócisz. Na szczęście autopilot zawsze Cię bezpiecznie doprowadzi do celu. Ewentualnie jak padniesz to prześpisz się z godzinkę na stole, no bo przecież ileż można pić.

przyjaciele w pubie
Autor: Pressmaster

Knajpa jest jak drugi dom, a nawet czujesz się tam lepiej niż we własnym. Na rauszu zjednujesz sobie przyjaciół, czujesz się wyśmienicie towarzyski, wygadany i elokwentny. Nagle masz o czym gadać i brylujesz wśród towarzystwa. Odważnie bajerujesz kobietę, która ci się podoba i umawiasz na drugi dzień. Jak spotykacie się na trzeźwo to uświadamiasz sobie , że to chyba jakieś nieporozumienie. Pół biedy jak nie wiesz, co w niej wczoraj widziałeś i szybko ucinasz spotkanie. W innym wypadku starasz się, ale felernie wychodzą wszystkie kompleksy, zaczynają ci się pocić ręce, paraliżuje cię lęk i zapominasz języka w gębie. Już nie jesteś taki naturalny i błyskotliwy jak poprzedniego wieczoru. Przepadłeś, głupie myśli cie nachodzą, musisz szybko zaprowadzić się do wodopoju. Dwa piwka i ulga, bo znów czujesz się sobą… takim upragnionym sobą, jakim chciałbyś być.

zakochana para
Autor: cottonbro

Dziwne to jest zjawisko u ludzi, że cicha i spokojna osoba po spożyciu odpowiedniej dawki zamienia się w duszę towarzystwa, gra pierwsze skrzypce i rzuca żartami z rękawa. Na trzeźwo jest nie do poznania, jakby ją coś blokowało, uwierało w środku, a wódka to pięknie rozmiękcza. I dlatego pijemy, aby rozpuścić siebie, którego nie znosimy. To jest lek na wszystko, a szczególnie na kompleksy, problemy ze sobą, fobie, depresje, złamane serce. Jak twój dobry przyjaciel, który cie zawsze zrozumie i ratuje z tarapatów. Niestety dług wdzięczności ciężko potem spłacić i jest tak duży, że potem twoje dzieci to biorą na siebie, a partnerka jest współuzależniona.

Weekendowe picie zamienia się w codzienne moczenie dzioba w kieliszku wina. Czas na relaks i wreszcie można odpocząć po całym dniu na wygodnej rogówce. Na samą myśl o półwytrawnym wieczorze cieknie ci ślinka. Twoje komórki nerwowe zaczynają wariować od nadmiaru endorfin i tym samym przyzwyczajasz się, że picie równa się odpoczynek. Dla organizmu to jest ciężka rzecz do strawienia. To toksyna, która zatruwa twój mózg, a wątroba po kilkunastu latach wymięka – no chyba, że nie zdąży, bo Ty prędzej wymiękniesz od przedawkowania. Ale to już grubsza sprawa.

samotność
Autor: Megan Forbes

TERAPIA UZALEŻNIENIA OD ALKOHOLU

Alkoholizm zabija jak każda inna choroba, a trujące macki rozprzestrzenia na innych członków rodziny. Tworzy sieć, którą potem rozplątujemy latami. O ile w ogóle chcemy to robić, ponieważ świadomość konsekwencji jest nadal mała, a przyzwyczajenia w społeczeństwie nie sprzyjają nagłaśnianiu, że to cholernie poważny problem.

Są darmowe terapie uzależnień od alkoholu, współuzależnień oraz terapie dla dorosłych dzieci alkoholików. Ten kto szuka pomocy to znajdzie rozwiązanie. Martwi mnie też fakt, że 95% ludzi kojarzy AA z kościołem, a w rzeczywistości formacja jest całkiem normalna i nie ma tam nawet wzmianki o chrześcijaństwie. Natomiast najczęściej spotkania odbywają przy kościołach, bo jako jedyne udostępniają lokal za darmo i o każdej porze.

W każdym mieście w Polsce organizują terapie z zasobów NFZ, a nawet z podatków i jeśli nie masz ubezpieczenia to też możesz skorzystać. Są terapie dziennie otwarte, popołudniowe dla osób pracujących oraz zamknięte dla ciężkich przypadków. Jeśli leczysz się z np. depresji i masz dobrego psychiatrę i zdiagnozuje uzależnienie od alkoholu to właśnie on powinien skierować cie na taką terapię.

Pod tym względem Polska jest bardzo dobrze przygotowana i profesjonalną pomoc mamy na świetnym poziomie. Szkoda , że tak mało osób o tym wie.

Jeśli tym tekstem pomogę choć jednej osobie to znaczy, że to co robię ma podwójny sens.

Alkoholizm unormowany społecznie tworzy przyjemną otoczkę, jest nawet lekki przymus, że wypada napić się na weselu, trzeba uczcić urodziny i komunię. Koncerny podążają za trendem i przyuczają nawet tych mniej pijących do picia piwa 0%, albo radlera 0,5% – nie upijesz się, ale schemat nadal utrwalasz, że aby poprawić sobie humor to potrzebujesz poczuć smak piwa w ustach. Śmiem twierdzić, że to jest sprytnie zazębione rozwiązanie, bo za 15 lat gdy progres uzależnienia skoczy o dwa poziomy wyżej to będą ich dochodowym klientem.

Nie ma się co dziwić, w co drugiej rodzinie panuje uzależnienie od alkoholu, a później dzieci z gracją przejmą pałeczkę po rodzicu. Nie jest to reguła, ale zaobserwowałam taką zależność. Na pewno wpływa to na funkcjonowanie w dorosłości. Często robimy to samo co nasi rodzicie, bo taki dali przykład. I trzeba dużej świadomości, aby pójść inną, lepszą drogą.

Od małego przyucza się dzieci, imprezuje się przy nich i pokazuje się , że picie jest dobre.

Można uzależnić się, gdy nie było picia w domu – wtedy większy wpływ mają umiejętności miękkie rodziców i wychowanie. Chłodny chów, przemoc psychiczna i manipulacje robią skuteczną robotę.

Można uzależnić się od wszystkiego i na każdym etapie życia.

Gdy nie radzisz sobie z bólem to jest naturalne, że sięgamy po znieczulenie. A właśnie chodzi o to, żeby nie iść na skróty tylko przetrwać trudne chwile, które i tak miną. Picie nas zamraża i odcinamy się od nieprzyjemnych doznań. Jest to najprostsze, ale najdroższe rozwiązanie … jak kredyt na lata. Zyskujesz to co chciałeś, ale płacisz dwa razy więcej.

butelki
Autor: Clam Lo

PICIE ALKOHOLU W BIAŁYCH RĘKAWICZKACH

Wracasz z pracy i pierwsze co myślisz, to że musisz się napić. Ta myśl pozwala ci jakoś przetrwać dzień. Nie widzisz w tym nic złego, przecież to tylko dwie lampki koniaku, które zaraz się ulotnią. Ale jeśli to robisz regularnie to jest to problem. W początkowej fazie nie ilość , a częstotliwość jest kluczowa. Towarzyszy ci uczucie ulgi, nie możesz się doczekać, robisz zapas alkoholu, żeby przypadkiem nie zabrakło w punkcie kulminacyjnym relaksu. Zgrabnie chowasz butelki przed lokatorami, czujesz , że musisz ukrywać się z piciem, robisz wszystko, aby nie wygladać na rauszu, dolewasz sobie więcej po kryjomu i oszukujesz. Czujesz wstyd , gdy ktoś cię przyłapie, ale nawet to cie nie powstrzymuje przed dalszą alkoholizacją. Potem osobno wyrzucasz butelki, chodzisz do różnych sklepów, żeby przypadkiem sprzedawca nie zczaił , że za często u niego kupujesz. Nabywasz duże ilości alkoholu, żeby starczyło na tydzień, a okazuje się , że wypijasz wszystko w dwa dni. W miarę jedzenia apetyt rośnie. A potem rano się budzisz i bierzesz wolne na żądanie, bo masz takiego kaca, że rzygasz po kątach. I tak wolne za wolnym, aż w końcu wyrzucają Cię z pracy. I idziesz zapić smutki.

Szukasz ludzi, z którymi możesz wspólnie pić, a wręcz wybierasz do towarzystwa tylko takie osoby. Spotkanie z osobą niepijącą już jest mniej atrakcyjne. Zadajesz sobie wtedy pytanie jak można nie pić? I patrzysz na nią z pewną dozą trwogi i wstrętu, czujesz się co najmniej głupio pijąc sam, tym bardziej gdy zapotrzebowanie na ilość jest duża.

Przychodzi czas, gdy zaczynasz unikać miejsc publicznych. Pijesz w domu lub na domówkach. Po wódzie ci tak odwala, że nie pamiętasz co robiłeś. Jednodniowa impreza zamienia się w tygodniowy ciąg, dochodzą narkotyki, kolejny tydzień zajmuje ci dojście do siebie. Zjazd jest tak nieprzyjemny i musisz dawkować mniejsze ilości. Jak to mówią – lecz się tym, czym się strułeś. Myśli samobójcze, zimne poty, palpitacje serca i drgawki. Czujesz, że umierasz i postanawiasz, że już nie będziesz chlać i ćpać.

HA HA HA!

I w tym momencie uzależnienie śmieje ci się w twarz i pokazuje fuck you.

joker
Autor: Jhefferson Santos

No i potem faktycznie jest tak,że nieprzyjemne skutki uboczne zamieniły cię w potulnego baranka. Robisz sobie przerwę, wszystko wraca do normalności. Ale alkoholik nie ma silnej woli. Nieudolnie zbudowana tama zawsze pęknie, woda znajdzie słaby punkt. Długo nie można wytrzymać na dupościsku. Możesz lekko piwkować, ale wystarczą gorsze okresy w twoim życiu – piesu zdechł, wypłata się nie zgadza albo rzuca cię dziewczyna. Nie wytrzymujesz i pierwsze, co robisz to idziesz się najebać.

Alkoholik to nie tylko Janusz spod sklepu, ale też ponadprzeciętna osoba, która nie radzi sobie ze sobą i stresem. Może być lekarzem, dyrektorem, osobą z wyższej klasy społecznej. Ukojenie trudnych emocji znajdują w alkoholu. Stres znika, robi się coraz bardziej przyjemnie lub względnie normalnie, jeśli towarzyszy ci permanentny smutek. Nikt ich nie nauczył jak radzić sobie w takich chwilach. Jest to przygnębiające, ponieważ takich ludzi jest mnóstwo. Łatkę alkoholika przykleja się bezdomnemu. Ktoś kto ma drogi garniak na sobie, zrobione piersi i błyszczące bmw wydaje się normalny i aż ciężko przez usta przechodzi, aby nazwać tę fantastyczną osobę alkoholikiem. Nawet jeśli każdy wie, że lubi wypić to przyjaciele uśmiechają się wyrozumiale i zawsze na urodzinowy prezent wręczają flaszkę z górnej półki.

Reasumując alkoholizm dotyka wszystkie warstwy społeczne, kobiety, dzieci i mężczyzn. Na każdym kroku w codziennym życiu towarzyszy nam alkohol. Idziesz do sklepu i kupujesz bułki, a drugi plan przy kasie jest w kształcie alkoholowej ściany. Pije mama, tata, dziadek i twój brat. Zdarza się, że musisz ich wyciągać z nałogów lub sam dotrzymujesz im kroku tylko w lepszym wydaniu – w białych rękawiczkach i z totalnym wyparciem problemu alkoholowego.

Alkoholizm to tylko wierzchołek góry lodowej. Mroczne głębiny nierozwiązanych spraw czasem wołają, abyś w końcu zrobił z tym porządek. Niestety wtedy zalewamy to procentami, bo to jest jedyny znany sposób na przetrwanie. A to , co nieznane jest złe. Paplamy się w tym błotku jak małe dzieci do czasu , aż odejdzie żona, spowodujesz wypadek, zabiorą ci prawko albo ktoś straci przez ciebie życie, bo pijany kolega przypadkowo wypadł na imprezie z 8 piętra.

Tragiczne konsekwencje picia kierują cię wreszcie na dobry tor, aby zacząć od nowa bez nałogów.

schody
Autor: Henry & Co.

Latami piłeś, latami będziesz z tego wychodził. To żmudny proces przywracania sobie zdrowia psychicznego i fizycznego. Uczenia się poprawnego funkcjonowania w życiu, prawidłowego rozładowywania napięcia, umiejętnego radzenia z emocjami. Dialogu z samym sobą i rozumienia siebie. Przecież to jest tak ważne, aby znać własne potrzeby i je zaspokajać. Trzeźwe prowadzenie może dać ci głębsze przeżycia i mocną satysfakcję. Schodek po schodku z pomocą innych wychodzisz z nałogu. Wrasta poczucie wartości i kawałek po kawałku przywracasz zatracone wartości. To o wiele lepsze niż zapijanie bólu. A co istotne, masz więcej sił, a zmiany są skuteczne i trwałe.

I z czasem przychodzi refleksja, że po co było to picie. Gdyby zliczyć pieniądze wydane na używki, na pewno miałbyś na dobry samochód. Duża destrukcja odciska piętno na psychice. Tylko, że lepiej skończyć z tym późno niż wcale. Drugą rodzinę można założyć z nową osobą, ale życie mamy tylko jedno. I zróbmy tak, aby w końcu przedrzeć się przez tą gęstą mgłę przesłaniającą piękne widoki, żeby nareszcie poczuć upragniony spokój, szczęście i prawdziwego siebie.

góry
Autor: Megan Forbes

*wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony canva.com

X